wtorek, 22 grudnia 2015

Idą, idą, idą

Idą, idą, biegną, już słyszę kopyta reniferów i dzwoneczki. To przez deficyty snu :-) wciąż.
Ale czas płynie i kolejny raz stoimy u progu świąt. Magiczne momenciki poprzedzone pośpiechem, nerwami, załatwianiem, szykowaniem.
Dobrze mi z tym i trzymam się tego mocno, by nie dać się rzeczywistości.
Nie odpuszczę i choćby się "waliłopaliłoniespało",  muszę coś zrobić żeby tradycji stało się zadość.
Kartki robione z Bartusiem, łańcuchy z papieru Marcina, drobne prezenciki z duszą.
I nawet ospa Bartusia nie jest już taka straszna, ani gorączkowanie dziewczynek z wizją choroby w święta :-).
A co tam! Nie dam się, święta to święta i te piękne chwile się wyłuszczy na pewno!









A tu zimowe szaleństwa dziewczyn. Gdy kolacja nie jest już potrzebna, można się nią pobawić!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz